Tak rodziła się wolność w Piaskach
Historia przewrotu w Piaskach
Było to pod koniec roku pańskiego 1918, kiedy oblicze groźnego sąsiada na zachodzie, sparaliżowane potęgą państw sprzymierzonych, zaczęło blednąć wobec coraz więcej ujawniającego się ducha odrodzenia wśród Polaków, który ostatecznie, po przeszło stuletniej niewoli usniósłszy wieko trumny, w której daremnie zamknąć go chciano, runęli na wroga.
Piaski, jako cząstka wielkiego Narodu, ma w tem swoją historię, spełniało bowiem wobec odrodzenia Ojczyzny wspólny obowiązek zerwania pęt, zrzucenia jarzma niewoli i oswobodzenia się spod obcego panowania.
Dnia 12 listopada 1918 roku, zwolniony z wojska niemieckiego, przybył o godzinie 10.00 przed południem szeregowiec Stanisław Ciemniak. Po przywitaniu się z rodzicami, ruszył natychmiast na miasto jeszcze z jednym towarzyszem, by ducha przewrotu zaszczepionego w wojsku niemieckim kontynuować w Piaskach, naginając ideę przewrotu do celów oswobodzenia się, nie spod panowania władzy monarchistycznej, lecz przede wszystkim spod władzy obcej – wrogiej.
Pierwszą czynnością jego było rozbrojenie posterunku zakwaterowanego u p. Langnera strzegącego jeńców rosyjskich, poczem udaje się do Gostynia, do cukrowni i tamże, w ten sam sposób rozbrajają silniejszy posterunek, zabierając ze sobą broń i amunicję, wracają do Piasków.
W tym samym dniu po południu, przybyło z pobliskich garnizonów, jak z Zalesia i Godurowa więcej żołnierzy tak, że liczba ich do wieczora wzrosła do dziesięciu. Wtenczas to zwołuje p. Kandulski (mieszkał gdzie teraz Wojciechowski – piekarz) wspólnie z Marcinem Talarczakiem, obecnie kapitanem i Wacławem Koteckim, obecnie także kapitan, zebranie na salce p. Koteckiej (dzisiaj ma tam interes golarski p. Gaiński) i tworzą Radę Robotników i Żołnierzy.
Dnia 13 listopada, na zwołanem powtórnie zebraniu wybrano jednogłośnie p. Kandulskiego przewodniczącym Rady Robotników i Żołnierzy komendantem odwachu na dworcu kolejowym p. Domachowskiego, sekretarzem pana Smektałę (obecnie burmistrza w Skokach), na delegata do Poznania do Głównej Rady Robotników i Żołnierzy pana Wawrzyna Łukaszewskiego.
Zaczęto się oglądać za lokalem na biuro, ruszono do burmistrza o godz. 12.30 w nocy z oznajmieniem, że w imieniu Rady Robotników i Żołnierzy zostaje mu odjętą władza i że odtąd podlega ich rozkazom.
Mocno przestraszony ostatni władca Piasków z pokolenia germańskiego Ernst Kliem, dawniejszy sekretarz policyjny w Buku, poddaje się nowej władzy i przyrzeka pracować pod rozkazami. Gdy jednak o godz. 8.00 rano delegacja do niego powtórnie przybyła, burmistrz przyszedłszy już do przytomności, nabrał już rezonu pruskiego i zaczął się cofać, jednakże przyparty do muru pokornieje i odstępuje jeden stół w biurze magistrackim do dyspozycji Rady Robotników i Żołnierzy. Na drugi dzień - dnia 15 listopada zarządzono od pana Kleima dalszych ustępstw, a mianowicie odstąpienia przyległego pokoju, w którym obecnie urzęduje polski burmistrz. Pokój ten zajmował Kleim na mieszkanie dla siebie - naturalnie nowy opór, zatelefonowano po landrata p. Lukego do Gostynia, który zaraz przyjechał i daje polecenie panu Kleimowi, by zastosował się do zarządzenia, lecz Kleim ze słowami: „Ich habe nur dem Kaiser geschworen” trwa dalej w uporze i mimo perswazji ze strony landrata ani myśli o oddaniu lokalu. Dopiero po ostrej wymianie słów za pomocą potrząśnięcia Kleima za ramię przez p. landrata, otwiera Kliem pokój, z którego tworzy natychmiast Rada Robotników i Żołnierzy odwach.
W pierwszą niedzielę grudnia 1918 roku zorganizowany oddział przez p. Ulricha, złożony z 80 – 100 ludzi, ruszył z Piasków do Wielkich Strzelec, w rygorze wojskowym po raz pierwszy ze sztandarem o barwach narodowych, by po dzień przedtem odprawionej spowiedzi świętej przystąpić do wspólnej komunii świętej. Chwila nadzwyczaj uroczysta, w której to w całej pełni odczuć mógł każdy jej ważność jaką Opatrzność obdarzyła Naród wolnością kochaną i złotą.
Ożywiona zapałem i pokrzepiona na duchu młodzież, rekrutująca się częściowo ze zdemobilizowanych żołnierzy, zaczęła tworzyć drużyny „Sokoła”, które potajemnie przygotowywały się do rekrutacji oddziałów powstańczych. Instrukcje polskiej komendy odbywały się co drugi dzień. Akcją tą kierował dawniejszy sierżant pruski p. Sobecki, obecnie chorąży w wojsku polskim, któremu prawie najwięcej zawdzięczać należy. Pomagali mu panowie: Marcin Talarczak i Wacław Kotecki.
Zaczęto się zastanawiać nad sposobem umundurowania, szyto w domu państwa Talarskich rogatywki z celtów niemieckich. Prace te wykonywały wszystkie panienki z Piasków. Była to pierwsza oznaka żołnierska i brązowa przepaska koło bioder. Panienki te oddały najpierwszą przysługę Ojczyźnie.
Starano się następnie o broń, o rzecz najpotrzebniejszą, którą sprowadzono za staraniem pana Koteckiego potajemnie, po którą też pan Kotecki z jeszcze jednym panem pojechał do Ostrowa i Krotoszyna. Broń tę przechowywano u pana Radoły (obecnie mieszka tam pan Miedziński). Odebrano potem broń wszystkim Niemcom i Żydom pod groźbą kary śmierci. W dowód, że broni nikt u siebie nie posiada, musiał każdy przysięgając, kładąc dwa palce na szabli, którą trzymał w ręku pan Ulrich. Odbierano ją także w Smogorzewie i Strumianach. Broń tę oddano później do komendy w Gostyniu, a nie można do dziś wyśledzić gdzie się właściwie znajduje. Ciekawe są niektóre epizody z czasów konfiskaty broni, które powodowane widocznie nadmiarem wybujałej fantazji, nie licującej z powagą chwili – pomijam.
Kiedy do Piasków przedostała się wiadomość o oswobodzeniu się już innych miast spod jarzma pruskiego, zabrano się do dzieła i tak 1 stycznia 1919 roku zaszumiały polskie flagi nad wszystkiemi urzędami. Obrazy królów pruskich pozdzierano wszędzie i zamknięto je w chlewie w szkole.
Dnia 4 stycznia zebrała się Rada Robotników i Żołnierzy na salce pana Talarczaka (który przed rokiem zmarł w 39 roku życia) i utworzoną została z polecenia Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu „Rada Ludowa”. Przestała więc istnieć socjalistyczna Rada Robotników i Żołnierzy. Przewodniczącym Rady Ludowej wybrano pana Jana Jankowiaka z rynku (był nim do końca). Zabrano się teraz do usunięcia urzędników pruskich, uwzględniono jednak potrzebę utrzymania porządku publicznego, toteż ograniczono się na razie do przydzielenia urzędnikom delegatów (beiratów), celem wykonania nadzoru. Przy magistracie mianowano decenentem pana Zwierzyckiego, przy poczcie pana Radołę, a po nim pana Miraua, sekretarzem miejskim mianowano pana Sylwestra Jankowiaka, przy żandarmie Blumie pana Ludwika Talarczaka (6.2.19) obecnie porucznika Bluma, zastąpił pierwszy polski żandarm Maks Nawrocki, mianowany dekretem ogłoszonym w Orędowniku Powszechnym nr 33, przy Krausem, naczelniku stacji dworcowej pana Kandulskiego.
Nowo utworzona Rada Ludowa wraz z oddziałem „Sokoła” uzbrojonego w karabiny, udała się do wspomnianych urzędów celem wprowadzenia ich w urzędowanie. Orszak, który wyruszył o godz. 10.30, zaraz po zebraniu składał się z niezliczonej rzeszy. Cała ta akcja odbyła się spokojnie oprócz małej awantury, jaka miała miejsce na dworcu, gdzie naczelnik Krause nie chcąc się poddać, dał drapaka, wobec czego zostawiono wartę, która czekała na jego powrót. Po dwugodzinnym namyśle powrócił pan Krause, został jednak dla braku zaufania zawieszony na kilka dni w urzędowaniu. Zastępował go drugi urzędnik – Polak. Krause pogodziwszy się jednak z losem, poddał się nowej władzy i pełnił służbę nadal, naturalnie pod nadzorem decerenta.
Dzień wyswobodzenia się Piasków spod jarzma Teutonów postanowiono obchodzić uroczyście i to w dzień Trzech Króli, dnia 6 stycznia.
Uroczystość ta miała przebieg okazały. O godzinie pierwszej w południe zebrały się wszystkie Towarzystwa z Piasków oraz wszystkie drużyny Sokoła z okolicy jak z Bodzewa, Grabonoga, Michałowa, Smogorzewa, Wielkich Strzelec.
Na czele pochodu kroczyła orkiestra złożona z 12 osób, sprowadzona z Gostynia na koszt magistratu w Piaskach. Panienki tworzyły szpaler w strojach krakowskich, niosąc wieniec z kwiatów. Pochód okrążył wszystkie ulice miasta, wstąpił do Zakładu Braci Miłosierdzia w Marysinie, witany owacyjnie przez ówczesnego Przeora – ks. Leśnika, rozwiązał się wieczorem pod krzyżem na rynku, gdzie przy dźwiękach orkiestry odśpiewano pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła”. Wieczorem odbyła się zabawa na czterech salach i to u panów Talarczaków, Sobierajskiego, Stroińskiego i Koteckiego. (Nadmienić wypada, że pan Stroiński był wówczas przy wojsku i wrócił dopiero 26 stycznia wobec czego salę zabrano prawie gwałtem.
Tu następuje kryzys. Oszołomienie spowodowane nagłem przewrotem, ustąpić musi miejsca twardej konieczności, która upomina się o swoje prawa i każe sobie sowicie zapłacić za przyjemności doznane w chwilach natchnienia, bo oto podczas najlepszej zabawy przynosi goniec, wysłany z odcinka Leszno wiadomość, że należy natychmiast zorganizować wszystkie drużyny „Sokoła” z miasta i okolicy i wraz z Gostyniem stawić się dnia 7 stycznia pod Lesznem. I zrozumiała młodzież, że zabawa zabawą, a rozkaz rozkazem. O godzinie 10 przerwano zabawę i rozkaz został natychmiast wykonany. Odebrano zaraz broń ukrytą u pana Radoły i po odmówieniu modlitwy pod krzyżem na rynku wyruszono do Gostynia. Drużyny „Sokoła” z okolicy wyruszyły w dniu następnym osobno odwodami wprost do Gostynia, gdzie utworzony został jeden batalion podzielony na cztery kompanie. Rozdzielono amunicję, każdy dostał jeden bochenek chleba, poczem przemówił ks. Proboszcz Grzęda, zachęcając do wytrwania w walce za wolność Ojczyzny. Dowództwo objął p. dr Śliwiński były oficer wojsk niemieckich. Wszystkich rozmieszczono na 40 podwodach i udano się do Ponieca, gdzie tworzył się obóz wojskowy. W trzy dni później otrzymali powstańcy pierwsza pocztę z Piasków, przywiezioną przez panów: Franciszka Wojciechowskiego i świętej pamięci Franciszka Miraua i Józefa Lisieckiego. Panowie ci przywieźli również inne potrzebne przedmioty.
Pierwszym rannym z Piasków był Stanisław Bąkowski, uczeń pana Lisieckiego, który rzucając się sam na patrolkę ułańską złożoną z 12 chłopa, spłoszył ją, został jednak ranny w nogę i został kaleką na cale życie.
Dnia 11 stycznia 1919 roku zginął pierwszy z Piasków, pan Porankiewicz, jak się jednak okazało, był tylko ranny i wrócił do formacji. Dnia 21 stycznia 1919 roku ranni zostali Talarczak Ludwik i Leonard Talarski. Wspomnieć tu należy o druhu Koteckim, o którym pisze Orędownik Gostyński w numerze 23, że w walce pod Pawłowicami nieprzyjaciel cofnąć się musiał przed jego oddziałem, zostawiając na polu walki 40 zabitych i wielu rannych.
Z parafii naszej polegli 9 stycznia 1919 roku Rybacki z Bodzewa, dnia 19 stycznia 1019 roku Ignacy Komorniczak z Godurowa, Władysław Cybulski z Szelejewa, Antoni Wielgosz z Szelejewa, Franciszek Busz z Grabonoga, Władysław Gala z Zalesia, a 22 czerwca 1919 roku Waldemar Kaźmierczak z Zalesia. Ranni byli Wincenty Hofman i Ignacy Marciniak z Michałowa, Gorwa i Szlachetka z Grabonoga, Knap z Bodzewa.
Co do zachowania się Niemców podczas powrotu, to na ogół zachowali wszyscy rozwagę, a nawet wyróżnić należy ówczesnego landrata pana Lukego, który w numerze 3 Orędownika Powiatowego w roku 1919 ogłaszając wiadomość o złożeniu władzy w ręce pana Starosty Dabinskiego ówczesnego przewodniczącego Rady Miejskiej miasta Gostynia, wzywa wszystkich, by starali się zachować spokój i utrzymywali porządek.
Na wyszczególnienie zasługuje także pastor Paeschke z Piasków, który się dość lojalnie wobec nowej władzy zachował. Mimo to przepędził kilka tygodni w Szczypiornie.
Dziś po sześciu latach wspomnienie to z pewnością na wszystkich tych co brali udział w tej uroczystości, robi równocześnie miłe i smutne wrażenie. Spodziewali się wszyscy więcej, niestety nie było nam więcej dane, na więcej nie zasłużyliśmy, nie umieliśmy widocznie wyzyskać położenia, a tem cośmy zdołali zebrać, bez szemrania trzeba się nam rządzić, dziękując Opatrzności za tak cudowne pozbycie się wroga.
Wiadomości dotyczące przewrotu czerpałem z informacji udzielonych mi przez panów Stanisława Miraua i Wawrzyna Łukaszewskiego z Piasków.
Piaski, dnia 4 stycznia 1926 roku
(-) Trafankowski
burmistrz
(czytałem 6 stycznia 1926 roku, podczas obchodu sześć letniej rocznicy na sali p. Stroińskiego)